poniedziałek, 30 września 2013

Przyprawy / Koreniny

Słowacja? Tatry… Śmieszny język… Wody termalne… Bryndzowe haluszki…

Do powyższej listy niektórzy potrafią pewnie dodać jeszcze ze 2-3 punkty, jak piwo czy słowacki Raj, ale chyba nie skłamię, stwierdzając, że większość Polaków kojarzy moją drugą ojczyznę jedynie z wymienionymi własnościami. Tyle że w tym małym kraju pulsuje dużo więcej kolorów. Dziś przedstawię Wam kilka (zaledwie kilka!) wybranych składników, które wyostrzyły moje podniebienie i uczyniły smak Słowacji jeszcze ciekawszym i bogatszym.

Przyprawa nr 1:
Gdy jeszcze przed ślubem usłyszałam w telewizji, jak czeski piosenkarz Michal David śpiewa „Wszystko, czego dziś chcę” Izabeli Trojanowskiej po czesku, nie zdawałam sobie sprawy, że to zaledwie wierzchołek góry lodowej :). Wtedy było to po prostu miłe, bo fajnie jest usłyszeć w obcej telewizji znajomą melodię, nawet jeśli z nieznanym tekstem. Dziś już wiem, że nie było to na Słowacji nic wyjątkowego, bo mieszkając tam, usłyszałam też po słowacku taką klasykę jak „Małgośka” czy „Okularnicy”, popularny kiedyś przebój Eweliny Flinty „Żałuję” i wiele, wiele hitów zagranicznych, jak choćby „Green, green grass of home” Toma Jonesa, „Somethin’ stupid” najbardziej chyba znane w wykonaniu Franka i Nancy Sinatra czy „Angel” Kelly Family. Słowacy po prostu bardzo lubią słuchać znanych piosenek w rodzimym języku :).

Przyprawa nr 2:
Lokalny koloryt w tym – jakby nie patrzeć – wiejskim kraju tworzy radiowęzeł, szeroko rozpowszechniony w mniejszych miejscowościach. Charakterystyczne głośniki zamocowane na przydrożnych słupach to ważny element wiejskiego krajobrazu. Służą one komunikowaniu bieżących spraw dotyczących lokalnej społeczności, ale i ukulturalnianiu, bo informacje przeplatają się z muzyką. A jak to wygląda z mojej perspektywy? Do głowy przychodzą mi dwa obrazy: letnia sobota, otwarte okno i brutalne przebudzenie punkt 8:00, bo z głośnika popłynęła jakaś skoczna piosenka ludowa :); i powtarzający się rytuał w domu moich teściów – uruchamia się radiowęzeł, rzutkim krokiem przemierza pokój babcia (rzadziej mama), otwiera okno na oścież, uważnie wsłuchuje się we wszystkie informacje (z których ja prawie nic nie rozumiem ;)) i tylko komentuje pod nosem: „Co? Co? O której to będzie? Nie zrozumiałam” :).

Przyprawa nr 3:
Ręka w górę, kto wiedział, że Słowacja jako samodzielne państwo po raz pierwszy została powołana do istnienia w 1939 roku? Albo że na czele tego państwa stał ksiądz? I że Słowacy byli trzecim najeźdźcą Polski? A może wiedzieliście chociaż, że język słowacki skodyfikowano dopiero w XIX wieku? Nie? No właśnie :). Historia Słowacji jest pełna podobnych smaczków. Zwłaszcza, że tak długo była związana z dziejami Austrii czy Węgier (a jednak naród słowacki przetrwał te setki lat!). Wiemy w Polsce dużo o Rosji, uczymy się historii Niemiec, Czesi też są nam całkiem bliscy. A co wiemy o Słowacji? Ja wiem ciągle mało, więc na mojej półce stoi już „Historia Słowacji” L. Kościelaka :).

Przyprawa nr 4:
Każdy z Was pozna pewnie jakąś panią Jankę albo pana Karola z sąsiedztwa. Do mamy naszej sympatii, póki nie zostaje teściową (w moim domu zwaną Mamą bądź słowacką Mamą), też zwracamy się pewnie najczęściej „proszę pani” a przy bliższej zażyłości „pani Aniu”. Tymczasem na Słowacji wszyscy na wszystkich mówią… teta i ujo, czyli dosłownie: ciocia i wujek :). I tak pani Janka jest ciocią Janką, pan Karol wujkiem Karolem. Mama naszego chłopaka/dziewczyny też zostaje naszą ciocią ;). Nawet do opisu obcych ludzi (np. mijanych na ulicy) używa się tych określeń. Można więc powiedzieć np. o pijaku spotykanym regularnie w parku: „Ten wujek pije codziennie”; a do pani w sklepie zwrócić się słowami: „Ciociu, dostanę mleko?” Przyznam uczciwie, że do dziś nie posługuję się tymi określeniami w codziennym życiu :). Ale zawsze wywołują mój uśmiech :). Bo nagle wszyscy stają się sobie tacy sympatycznie bliscy ;).

Przyprawa nr 5:
M. już oficjalnie od ponad miesiąca jest panem doktorem. I… musi wymienić dowód osobisty :). Dlaczego? Bo na Słowacji tytuł naukowy jest elementem tożsamości. I musi być podany w dowodzie osobistym. W dokumentach też często znajduje się okienko „Tytuł”, bo Mgr. (tak, tak! Po skrócie „Mgr” pisanym wielką literą kropka :)!) Ján Kovač to nie to samo, co Ján Kovač. Niektórzy ludzie do tego stopnia postrzegają siebie przez pryzmat posiadanych tytułów, że… każą je wyryć nawet na swoich nagrobkach.

Przyprawa nr 6:
I ostatnia ciekawostka, chociaż jedna związana z kulinariami, skoro mowa o przyprawach: słowacki Tokaj. Nie, to nie pomyłka. Dla wielu Tokaj to wino wyłącznie węgierskie, tymczasem region, z którego pochodzi, obejmuje nie tylko północno-wschodnie Węgry, ale i południowo-wschodnią Słowację. Właściwie to niepotrzebnie ograniczyłam się tylko do Tokaju, bo na Słowacji znaleźć można aż sześć regionów winiarskich. I spory wybór interesujących win. Zatem jeśli macie w swoim otoczeniu jakiegoś smakosza – warto wyszukać mu w sklepie słowackie wino :).

Tyle na dziś. I co? Czy potrawę o wdzięcznej nazwie „Słowacja”, którą macie właśnie na talerzu, przyprawiłam choć szczyptą ciekawości?

Slovensko? Tatry… Smiešny jazyk… Termálne pramene… Bryndzové halušky…

K tomuto zoznamu by niektorí určite vedeli pridať ešte 2-3 body ako napr. pivo alebo Slovenský Raj, ale snáď to bude pravda ak poviem, že väčšina Poliakov si dáva moju druhú vlasť do súvisu iba s uvedenými vlastnosťami. V tej malej krajine však pulzuje oveľa viac farieb. Dnes Vám predstavím zopár (sotva všetky!) vybraných prísad, ktoré pošteklili moje podnebie a kvôli ktorým sa mi chuť Slovenska stala ešte zaujímavejšou a bohatšou.


Korenina č. 1:
Keď som ešte pred svadbou počula v televízii, ako český spevák Michal David spieva „Wszystko, czego dziś chcę”od Izabeli Trojanowskej po česky, neuvedomovala som si, že to je iba vrchol ľadovca :). Vtedy to bolo jednoducho milé, lebo je príjemné počuť v cudzej televízii známu melódiu, hoci s neznámym textom. Dnes už viem, že to nie je na Slovensku nič výnimočné, lebo počas môjho pobytu tam som počula po slovensky či česky takú klasiku ako „Małgośka” či „Okularnicy”, kedysi populárny hit Eweliny Flinty „Żałuję” a veľa, veľa zahraničných hitov, ako napríklad „Green, green grass of home” Toma Jonesa, „Somethin’ stupid”, ktoré sa snáď najviac preslávilo v interpretácii Franka a Nancy Sinatra či „Angel” od Kelly Family. Slováci jednoducho veľmi radi počúvajú známe piesne v ich rodnom jazyku :).

Korenina č. 2:
Miestny kolorit v tomto – napriek všetkému – vidieckom štáte tvorí dedinský rozhlas, veľmi rozšírený v menších sídlach. Charakteristické reproduktory pripevnené na prícestných stĺpoch sú dôležitým prvkom dedinskej krajiny. Slúžia na informovanie o aktuálnych záležitostiach, týkajúcich sa miestnej komunity, ale tiež na skultúrňovanie, lebo informácie sa striedajú s hudbou. A ako to vyzerá z mojej perspektívy? Na myseľ mi prichádzajú dva obrazy: letná sobota, otvorené okno a brutálne prebudenie presne o 8:00, pretože z reproduktora vychádza akási rezká ľudová pieseň :); a opakujúci sa rituál u svokrovcov: rozozvučí sa miestny rozhlas, starká prebehne rýchlym krokom cez izbu (zriedkavejšie mama), otvára okno  dokorán a pozorne načúva všetkým informáciám (z ktorých ja temer nič nerozumiem ;)) a len si tak popod nos komentuje: „Čo? Čo? O koľkej to bude? Nerozumela som” :).

Korenina č. 3:
Ruku hore, kto vedel, že Slovensko vzniklo ako samostatný štát po prvý raz v roku 1939? Alebo že na jeho čele vtedy stál kňaz? A že Slováci boli v poradí tretím útočníkom na Poľsko? Alebo viete aspoň, že slovenčina bola kodifikovaná až v 19. storočí? Nie? No práve :). Dejiny Slovenska sú plné podobných zaujímavostí. Zvlášť preto, že boli tak dlho spojené s dejinami Rakúska či Uhorska (a predsa ten slovenský národ pretrval tie stovky rokov!). V Poľsku vieme veľa o Rusku, učíme sa o histórii Nemecka, Česi sú nám tiež celkom blízki. A čo vieme o Slovensku? Ja viem stále málo, preto už na mojej poličke leží „Historia Słowacji” od L. Kościelaka :).

Korenina č. 4:
Každý z Vás určite pozná nejakú pani Janku alebo pána Karola z okolia. Mamu našej známosti, kým sa nestane svokrou (u nás je to Mama alebo slovenská Mama) tiež snáď najčastejšie oslovujeme „pani” a keď sme už zžitejší „pani Anna”. Na Slovensku sa však všetci oslovujú... teta a ujo, doslova :). A tak pani Janka je tetou Jankou, pán Karol ujom Karolom. Mama nášho chlapca/dievčaťa sa tiež stáva našou tetou ;). Dokonca aj pri opise cudzích ľudí (napr. okoloidúcich) sa používa tento zvrat. Napr. o opitkovi, ktorého pravidelne stretávame v parku môžeme povedať: „Ten ujo každý deň pije”, pani v obchode môžeme osloviť takto: „Teta, máte mlieko?”. Úprimne sa priznávam, že dodnes takéto oslovenia v každodennom živote nepoužívam :). Ale vždy to vyvolá môj úsmev :). Lebo náhle sa všetci stávajú navzájom takí sympaticky blízki ;).

Korenina č. 5:
M. je už viac ako mesiac oficiálne pán doktor. A... mal by si vymeniť občiansky preukaz :). Prečo? Pretože na Slovensku je akademický titul prvkom identity. A mal by byť uvedený v občianskom preukaze. V dokumentoch sa tiež často objavuje kolónka „titul”, pretože Mgr. Ján Kováč nie je to isté ako Ján Kováč. Niektorí ľudia sami seba vidia cez prizmu svojich titulov natoľko, že...si ich dokonca dávajú vyryť na náhrobný kameň.

Korenina č. 6:
A poslednou zaujímavosťou, aspoň jednou kulinárnou, keď už hovoríme o koreninách, je: slovenský Tokaj. Nie, to nie je omyl. Pre mnohých je Tokaj výlučne maďarským vínom, avšak región, z ktorého pochádza, sa nenachádza len v severovýchodnom Maďarsku, ale tiež na juhovýchodnom Slovensku. Koniec koncov, netreba sa obmedzovať iba Tokajom, pretože na Slovensku môžete nájsť až šesť vinohradníckych regiónov. A veľký výber zaujímavých vín. A tak ak máte vo svojom okolí nejakého labužníka, oplatí sa preňho vyhľadať v obchode slovenské víno :).

Toľko na dnes. Čo vravíte? Okorenila som jedlo s vďačným názvom „Slovensko”, ktoré máte práve pred sebou na tanieri tak, aby bolo aspoň štipku zaujímavejšie?