środa, 30 kwietnia 2014

Stan duszy / Stav duše

Nasza córka pytana po słowacku, jak się czuje, odpowiada: „Hamada!” Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego (w końcu niespełna półtoraroczne dzieci mówią przeróżne rzeczy), gdyby nie fakt, że „Hamada” to jej nazwisko. Śmiejemy się, że w przypadku małej „Hamada” to stan duszy, choć tak naprawdę całe zamieszanie wynika z tego, że po słowacku zwroty „jak się nazywasz” i „jak się masz” brzmią podobnie (ako sa voláš, ako sa máš).
Dlaczego o tym piszę? Bo MN. ma tak naprawdę bardzo niesłowackie nazwisko. Polak, przeczytawszy pierwszy akapit tego posta, pewnie niczego nie zauważy, Słowak może się zdziwić. Nasza córka przyszła na świat na Słowacji.  W kraju pań Kováčových, Novákových, Balážových, w kraju, w którym na lekcji historii młodzież uczy się o Margaret Thatcherovej, w gazecie można przeczytać o kolejnym medalu zdobytym przez Justynę Kowalczykovą, a po godzinach ludzie zaczytują się w książkach J.K. Rowlingovej. Tak, (prawie) wszystkie nazwiska żeńskie mają końcówkę „-ová”.
Początkowo brzmiało to dla mnie dość archaicznie :). W Polsce podobne sformułowania przestały być aktualne w drugiej połowie XX wieku, ale nawet w czasach, gdy obowiązywały, pozostawały raczej w sferze tradycji mówionej niż pisanej (poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że nie pisano tych końcówek w oficjalnych dokumentach). Co ciekawe kiedyś mieliśmy nawet rozróżnienie na „Nowakowa” (gdy kobieta zamężna) i „Nowakówna” (gdy panna). Dziś jednak taką odmianę nazwiska słyszę tylko z ust mojej babci, gdy mówi o swoich koleżankach (np. pani Duszakowa).
Gdy już oswoiłam się z brzmieniem nazwisk moich słowackich znajomych, przeszłam etap buntu ;) – do dziś zupełnie nie rozumiem i złości mnie, że w oficjalnym języku (w prasie, w telewizji) należy dodawać „-ová” do nazwiska każdej kobiety, niezależnie od jej narodowości. Najśmieszniejsze było to dla mnie, gdy oglądałam olimpiadę letnią i nie było szans rozróżnić (na słuch) narodowości danej zawodniczki, bo przykładowo w takim finale biegu na 100 m startowały: Shelly-Ann Fraserová-Pryceová, Carmelita Jeterová, Veronica Campbellová-Brownová, Tianna Madisonová, Allyson Felixová, Kelly-Ann Baptisteová, Murielle Ahouréová i Blessing Okagbareová ;) (dla jasności – reprezentantki kolejno: Jamajki, USA, Jamajki, USA, USA, Trynidadu i Tobago, Wybrzeża Kości Słoniowej, Nigerii ; Słowacji, mimo słowackich nazwisk, brak ;)).
Chciałabym, żebyśmy się dobrze zrozumieli – szanuję i lubię to, że Słowaczki mają takie, a nie inne nazwiska. Nie lubię tylko zmieniania nazwisk paniom, które ze Słowacją mają niewiele wspólnego :). Niemniej jednak po okresie buntu przyszedł czas coraz większej akceptacji i sympatii dla nazwisk z końcówką „-ová” :). Nie jest to dla mnie w najmniejszym stopniu powód do żartów, ale – zachwytu, zachwytu słowacką tradycją i przynależnością do mężczyzny, którą takie nazwisko w swej wymowie niesie (przyznaję, jestem w tym temacie kompletnie nienowoczesna, lubię być kobietą mojego mężczyzny :)). Długo zastanawiałam się, jakie nazwisko przyjąć po ślubie. Nie przyjęłam końcówki „-ová” ze względów pragmatycznych i pewnej potrzeby zaakcentowania mojej polskości, skoro miałam zamieszkać na Słowacji, ale wbrew pozorom decyzja ta nie była aż tak oczywista :).
A co z naszą córką? Przyjęła nasze nazwisko, bo poza krajami słowiańskimi raczej trudno byłoby zrozumieć, dlaczego nazywa się inaczej niż mama i tata. M., choć ze smutkiem, zgodził się natychmiast, bo nasz świat nie ogranicza się tylko do jednego państwa, o czym obydwoje bardzo dobrze wiemy. Ale nie obyło się bez trudności :). Bo chociaż ślub wzięliśmy w Polsce i w akcie ślubu w rubryce „Nazwisko dzieci” wyraźnie napisano: „Hamada”, słowacki urząd wydał nam potwierdzenie zawarcia za granicą małżeństwa w wersji „ulepszonej” – z nazwiskami dzieci: dla chłopca – Hamada, dla dziewczynki – Hamadová. Skończyło się na tym, że podczas gdy ja w szpitalu dochodziłam do siebie po porodzie, M. musiał wykonać rundkę po urzędach i zaliczyć kilka rozmów telefonicznych, żeby jednak postawić na swoim (naszym). Sprawę można było rozwiązać na dwa sposoby, jeden w moim odczuciu dziwny (w akcie urodzenia byłoby napisane „Hamadová”, ale we wszystkich innych dokumentach widniałoby „Hamada”), a jeden prostszy, choć w naszym przypadku nie do końca prawdziwy – nasza córka nie miałaby w dokumentach narodowości słowackiej. I tak oto MN. stała się dla słowackiego urzędu Polką bez „-ová”, mając 50% słowackiej krwi :). Na szczęście my wiemy, jak to z tą naszą małą Słowianką naprawdę jest. W końcu „Hamada” to stan duszy… ;)



Keď sa našej dcérky po slovensky pýtame ako sa má, odpovedá: „Hamada!” Nebolo by to vôbec nezvyčajné (koniec koncov, jedenapolročné deti hovoria prerôzne veci), keby nie to, že „Hamada” je jej priezvisko. Smejeme sa, že v prípade malej je „Hamada” stav duše, hoci v skutočnosti celá situácia vzniká preto, lebo slovenské zvraty „ako sa voláš” a „ako sa máš” znejú podobne.
Prečo o tom píšem? Lebo MN. má v skutočnosti veľmi neslovenské priezvisko. Poliak si po prečítaní prvého odstavca tohto postu zrejme nič nevšimne, Slováka môže prekvapiť. Naša dcérka prišla na svet na Slovensku. V krajine paní Kováčových, Novákových, Balážových, v krajine, v ktorej sa na hodine dejepisu mládež učí o Margaret Thatcherovej, v novinách si môžete prečítať o ďalšej medaile Justyny Kowalczykovej a ľudia sa vo voľnom čase ponárajú do knižiek J.K. Rowlingovej. Áno, (skoro) všetky ženské priezviská majú koncovku „-ová”.
Na začiatku mi to znelo dosť archaicky :). V Poľsku prestali byť podobné tvary aktuálne v druhej polovice 20. storočia, ale aj v časoch, keď boli používané, zostávali skôr v sfére hovoreného jazyka a nie v písanej forme (opravte ma, ak sa mýlim, ale zdá sa mi, že tie koncovky sa nepísali do oficiálnych dokumentov). Zaujímavé je, že kedysi sme mali tiež rozdiel medzi formami „Nowakowa” (vydatá žena) a „Nowakówna” (čítaj Novakuvna, keď išlo o slečnu). Dnes však túto koncovku počúvam iba z úst mojej starkej, keď hovorí o svojich kamarátkach (napr. pani Duszakowa).
Keď som si už zvykla na znenie priezvisk mojich slovenských známych, prešla som obdobím vzdoru ;) – dodnes celkom nerozumiem a zlostí ma fakt, že v oficiálnom jazyku (v novinách, v televízii) sa musí dodávať „-ová” k priezvisku každej ženy, bez ohľadu na jej národnosť. Najsmiešnejšie to pre mňa bolo, keď som pozerala letnú olympiádu a nebolo možné (sluchom) odlíšiť pôvod jednotlivých športovkýň, lebo napríklad  v takom finále behu na 100 m štartovali: Shelly-Ann Fraserová-Pryceová, Carmelita Jeterová, Veronica Campbellová-Brownová, Tianna Madisonová, Allyson Felixová, Kelly-Ann Baptisteová, Murielle Ahouréová i Blessing Okagbareová ;) (pre vysvetlenie, ide po poradí o reprezentantky Jamajky, USA, Jamajky, USA, USA, Trinidadu a Tobaga, Pobrežia Slonoviny a Nigérie; Slovensko chýbalo, slovenské priezviská nie ;)).
Chcela by som, aby sme sa správne pochopili – rešpektujem a mám rada to, že Slovenky majú také a nie iné priezviská. Nemám však rada, keď sa menia priezviská paniam, ktoré nemajú so Slovenskom veľa spoločného :). Jednako však, po období vzdoru prišiel čas čoraz väčšieho akceptovania a sympatie voči priezivskám s koncovkou „-ová”. Nie je to pre mňa ani v najmenšom dôvod k žartom, ale k obdivu voči slovenskej tradícii a príslušnosti k mužovi, čo v sebe takéto priezvisko nesie (priznám sa, som v tejto veci úplne nemoderná, som totiž rada ženou svojho muža :)). Dlho som premýšľala nad tým, aké priezvisko prijať po svadbe. Neprijala som koncovku „-ová” z pragmatických dôvodov a kvôli potrebe akéhosi zdôraznenia svojej poľskosti, keďže som mala začať bývať na Slovensku, ale napriek všetkému toto rozhodnutie nebolo až také samozrejmé :).
A čo s našou dcérkou? Prijala naše priezvisko, pretože mimo slovanských krajín by bolo asi ťažké pochopiť, prečo sa nazýva inak ako mama a tato. M. s tým súhlasil, hoci so smútkom, ale okamžite, pretože náš svet nie je ohraničený jedným štátom, o čom obidvaja veľmi dobre vieme. Ale neobišlo sa to bez problémov :). Lebo napriek tomu, že sme sa vzali v Poľsku a v sobášnom liste máme v rubrike „Priezvisko detí” jasne napísané „Hamada”, slovenský úrad nám vydal potvrdenie o uzavretí manželstva v zahraničí vo „vylepšenej” verzii – s priezviskami detí Hamada pre chlapca a Hamadová pre dievča. Skončilo sa to tak, že kým ja som prichádzala k sebe po pôrode v nemocnici, M. musel urobiť okruh po úradoch a niekoľko telefonátov, aby sme predsa dosiahli svoje. Dalo sa to vybaviť dvomi spôsobmi: jedným podľa mňa zvláštnym (v rodnom liste by bolo napísané „Hamadová”, ale vo všetkých ostatných dokumentoch by bolo „Hamada”) a jedným jednoduchším, hoci v našom prípade nie celkom pravdivým – naša dcérka by nemala v dokumentoch slovenskú národnosť. A tak sa z MN. stala v očiach slovenského úradu Poľka bez „-ová”, s 50% slovenskej krvi :). Našťastie, my vieme, ako to s našou malou Slovankou v skutočnosti je. Koniec koncov, „Hamada” je stav duše... ;)